Niezwykłe dzieje
słupskiego
Ratusza
Ein Kapitel Heimatgeschichte aus dem 19. u. 20. Jahrhundert)
Wg Otto Laudana przygotował W M Wachniewski
Fest-Stehn-Immer-Still-Stehn-Nimmer
Słupsk 2003
Budowa nowego Ratusza.
W historii Słupska znane są trzy Ratusze. Najstarszy z nich, pochodzący ze Średniowiecza budynek o schodkowym szczycie i z wieżyczką na dachu, przedstawia Brüggemann w swoim wydanym w 1784 roku dziele “Wyczerpujący opis stanu obecnego Królewsko-Pruskich Księstw Pomorza” - pisząc, co następuje:
W mieście tym na środku Rynku stoi ratusz z wieżycą, na której umieszczono zegar. Jest to budowla stara i szacowna, w jej wnętrzu zaś obszerna sala giełdy kupieckiej służy za pamiątkę niegdysiejszej świetności tutejszego handlu. Prócz owej giełdy, pomieszczeń miejskiej rady i archiwum, w Ratuszu mieszczą się też - Królewski poborca podatkowy, odwach, waga miejska, apteka Rady, mieszkania starszych urzędników służby miejskiej i sądowej, skład sprzętów na wypadek pożaru, więzienie oraz jatka w sąsiednim budynku.
Ten pierwszy Ratusz widoczny jest częściowo na panoramie miasta, zamieszczonej na mapie Pomorza z 1618 roku, wykonanej przez Lubinusa.
W 1791 roku budynek ten
[i] znajdował się w tak opłakanym stanie, iż trzeba było pomyśleć o budowie nowego Ratusza miejskiego. Koszty przedsięwzięcia
obliczono na 7,687 talarów. Biedniejsi mieszczanie chwytali się za głowy wobec takiego wydatku dla miasta liczącego wtedy ledwie pięć tysięcy mieszkańców. Podobnego zdania byli przedstawiciele władz w Berlinie. W dokumencie ministerialnym, wydanym 11. czerwca 1797 roku i skierowanym do władz wojskowych i administracyjnych w Stettinie - czytamy:
Już wielokrotnie zwracaliśmy Wam uwagę, a przy okazji nadesłanych przez Was w dniu 15. kwietnia kosztorysów i rysunków nowego Ratusza czynimy to raz jeszcze - iż w prowincji tamtejszej pęd ku budowie nowych gmachów od lat kilku jest znaczny, przy czym nie zwraca się uwagi na celowe ich rozplanowanie ani na koszty. Wygląda na to, iż we wszystkich miastach Prowincji skromne, z kilku jedynie izb złożone budynki ratuszowe ustąpią wkrótce miejsca pałacom prawdziwym, każdy z wielką salą konferencyjną i wielu pomniejszymi, do zamieszkania służącymi.
W przypadku Słupska pęd ów jest szczególnie widoczny [...]
Tak, tak - o taką to “przesadę” posądzano mieszczan Słupska w roku 1797.
Po rozebraniu starego Ratusza, w roku
1798[1] wzniesiono na tymże samym miejscu w środku Rynku nowy, na tamte czasy z dużym rozmachem zaprojektowany
budynek dla władz miasta. To jednak rozwijało się, przybywało też różnych zadań jego władzom. Poszczególne instytucje miejskie - jak sąd czy odwach - i pomieszczone w Ratuszu sklepy po kolei musiały go opuszczać z braku miejsca. W końcu zaczęło brakować miejsca i samym władzom. Kiedy w roku 1882 ukończono wcześniejszy budynek Liceum przy Arnoldstrasse, to budynek starej Szkoły Łacińskiej przy Butterstrasse, w którym mieścił się uprzednio ten
wyższy zakład naukowy dla dziewcząt - przystosowano dla potrzeb części Magistratu. Tu obradowała też Rada Miejska.
W takim stanie zastał sprawy Pierwszy Burmistrz Hans Matthes, zastępując w 1893 roku na tym stanowisku obywatela Wilhelma Maurera, który ustąpił ze służby publicznej wskutek choroby umysłowej ledwie po dwóch latach sprawowania urzędu. Władze znalazły w 33-letnim podówczas Matthesie człowieka, który nie tylko właściwie pojmował zadanie uczynienia Słupska miastem nowoczesnym - lecz także miał je znakomicie realizować.
Już w pierwszym roku swego urzędowania Matthes zażądał od władz miasta zgody na budowę wodociągu, kanalizacji i gmachu szkoły gminnej przy Wollmarktstrase; wskazał też na pilną potrzebę wzniesienia nowego gmachu ratusza.
Magistrat przedłożył sprawę budowy nowego ratusza specjalnej komisji, która zaproponowała rozbudowę gmachu istniejącego, polegającą na dodaniu jednej kondygnacji (koszty całej operacji obliczono na 73,000 marek), względnie budowę nowego budynku przy Placu Blüchera (potem Bismarcka), którego koszt obliczano na 200,000 marek. Magistrat zdecydował się na to drugie rozwiązanie. Jednak na posiedzeniu w dniu 14. lutego 1894 roku Rada Miejska odrzuciła, z powodu wysokich kosztów - oba projekty. Przyznano jedynie kwotę 400 marek na opłacenie pomieszczeń, potrzebnych wskutek wzrostu ilości spraw, związanych z niedawnym wprowadzeniem ustawy o wydatkach komunalnych. Odpowiednie pomieszczenia uzyskano, dzieląc istniejące na mniejsze.
Problem braku miejsca wystąpił znowu w 1896 roku. Tym razem musiano wynająć dla policji osiem pomieszczeń w budynku zwanym Thiemannsches Haus (Rynek, róg Kirchplatz, firma tytoniowa Hartmann). Roczny koszt wynajmu pomieszczeń w tej handlowej dzielnicy wynieść miał 3,700 marek.
Pierwszy Burmistrz Matthes skorzystał z nadarzającej się okazji i oświadczył władzom miasta, iż budowa nowego ratusza nie tylko poprawi jakość pracy urzędów, lecz także przysporzy znacznych oszczędności w porównaniu do panującej sytuacji. Ojcowie miasta przyjęli przedstawione im czarno na białym wyliczenia, zgłosili jednak szereg zastrzeżeń. Między innymi urbanista Schultz oświadczył, iż prowadzone aktualnie liczne i wielkie prace budowlane w mieście pochłaniają go tak dalece, że na razie nie znajdzie czasu na kolejne zadanie.
Gdy ukończono budowę 24-klasowej szkoły powszechnej wraz z salą gimnastyczną przy Wollmarktstrasse (co razem kosztowało 254,800 marek), oraz wodociągu miejskiego, a w pierwszym dniu kwietnia 1898 roku Słupsk wydzielony został z powiatu ziemskiego - władze miasta, zezwoliwszy w zasadzie na budowę sieci kanalizacyjnej, postanowiły w kilka dni później zająć się na poważnie sprawą budowy nowego ratusza. Przyznano na ten cel kredyt w wysokości 500,000 marek.
Zarząd miasta już wcześniej zajmował się sprawą lokalizacji nowego gmachu. Brane początkowo pod uwagę miejsce na obecnym Placu Bismarcka (pomiędzy Goldstrasse i Bahntor) odrzucono, z racji kiepskiego podłoża, bowiem rozpoczęte wiercenia wykazały, iż fundamenty nowego gmachu będą musiały sięgnąć tu głębokości 5.0 m. Burmistrz Matthes rozpoczął następnie pertraktacje z przedstawicielami kupców na temat zakupu nieruchomości, na której stał Wallhaus.
Zarząd Kupiectwa gotowy był nieruchomość odsprzedać, lecz walne zebranie członków gildii nie wyraziło na to zgody. Wtedy to, w czasie posiedzenia komisji, nadzorującej pracę Szpitali Miejskich, na którym omawiano sprawę budowy nowego budynku dla Szpitala - rajca Wilhelm Kahl przedstawił władzom miasta propozycję, aby nowy Ratusz zlokalizować w miejscu dotychczasowego Szpitala pw Świętego Ducha i jego ogrodu, mieszczących się przy Placu Stephana róg Hospitalstrasse. Propozycja spodobała się burmistrzowi Matthesowi; w dniu 31. marca 1897 roku postanowiono zakupić posesję szpitalną za sumę 100,000 marek.
Jeszcze w tymże samym roku rozpisano wśród wszystkich architektów Rzeszy otwarty konkurs na projekt nowego ratusza, na co władze przyznały kwotę 7,000 marek. Po szczegółowych obliczeniach powierzchni użytkowej, całkowity koszt budowy nowego obiektu obliczono na 300,000 marek, dopuszczając jego przekroczenie najwyżej o 10%. Wyznaczono trzy nagrody dla zwycięzców konkursu - pierwszą w wysokości trzech, drugą - dwóch i trzecią w wysokości jednego tysiąca marek, przewidziano też rezerwę na koszty dodatkowe.
Do konkursowego jury zaproszono profesora Endego z Berlina, oraz urbanistów: Lichta z Leipzig i Meyera ze Stettina. Ende i Meyer przyjęli godności, zaś Licht, zajęty właśnie budową nowego ratusza w swoim mieście - odmówił. Na jego miejsce zaproszono urbanistę z Breslau - Plüddemana. W skład jury weszli ponadto: Pierwszy Burmistrz Matthes oraz przewodniczący Rady Miejskiej Słupska, kupiec Karl Frank. Zrezygnowano ze współpracy urbanisty Schulza, który zażądał był właśnie od Matthesa podwyżki wynagrodzenia w związku ze wzrostem ilości zadań do wykonania. Konflikt Schulza z Magistratem zakończył się jego odejściem ze służby publicznej z pierwszym dniem kwietnia 1898 roku. Następcą Schulza został inżynier Karl Diesend z Gdańska.
Warunki konkursu spełniło 486 niemieckich architektów. Nadesłali oni w przewidzianym terminie 87 projektów, które wystawiono we wspomnianej już Szkole przy Wollmarktstrasse. W dniach 16. i 17. maja 1898 roku jury konkursu przystąpiło do oceny nadesłanych prac.
Przyznano następujące nagrody: pierwszą - projektowi oznaczonemu godłem “Altbacksteinformat”, przygotowanemu przez architektów z Berlina, panów Zaara i Vahla; drugą - projektowi “Anastassia” panów architektów Schulza i Schlichtinga, także z Berlina; wreszcie trzecią - projektowi “
Plattdütsch” panów architektów Meiera i Werlego, również z Berlina.
Projekt panów Zaara i Vahla, wyróżniony pierwszą nagrodą, został z niewielkimi zmianami przyjęty do realizacji. W uzasadnieniu werdyktu jurorzy zaznaczyli szczególnie mocno, iż praca ta
bardzo udatnie nawiązuje do najlepszych tradycji architektury północnoniemieckiej, ponadto autorzy zrezygnowali z symetrii w fasadzie budynku.
W projekcie oszacowano koszt zabudowy jednego metra sześciennego na 13 marek, przy objętości budynku (bez górnej części wieży) 23.176m3. Jurorzy
konkursowi oświadczyli, iż w ramach przyznanego budżetu w wysokości 300,000 marek wykonanie wszystkich prac nie będzie możliwe. Do tego doszła jeszcze jedna, niespodziewana trudność: okazało się, iż na gruncie zakupionej od Zarządu Szpitalnictwa nieruchomości konieczne będą skomplikowane prace przy fundamentach. Sondażowe wiercenia gruntu, podczas których wykonano 18 otworów, przyniosły następujące rezultaty:
Poziom wód gruntowych na głęb. 1.25-1.50 m;
Gleba - 1.50 m;
Gruby piach/żwir - 3.50 m;
Podłoże bagniste - 0.50 m.
Ponadto stwierdzono, że na głębokości 5.50 m zalega gruby piach/żwir, który określono, jako mocny, solidny grunt pod budowę.
W oparciu o wyniki prac sondażowych, w dniu 17. czerwca 1898 roku podpisano z panami Zaarem i Vahlem umowę, dotyczącą rozszerzenia zakresu prac i objęcia przez obu panów kierownictwa robót. Magistrat Słupska zastrzegł sobie prawo zlecania poszczególnych prac oraz zawierania konkretnych umów z wykonawcami i dostawcami. W umowie zapisano między innymi, że w miarę możliwości koszty przedsięwzięcia nie powinny przekroczyć pułapu 400,000 marek. Obaj architekci otrzymali zwyczajowe 5% kosztów budowy za sprawowanie kierownictwa nad pracami, ponadto przyznano im prawo bezpłatnego podróżowania koleją w drugiej klasie na trasie Berlin-Słupsk, oraz diety dzienne w wysokości 30 marek.
W firmie obu panów profesor Zaar - który miał w chwili rozpoczęcia prac 50 lat i pochodził ze starej, kolońskiej rodziny z tradycjami - odpowiadał za sprawy artystyczne. Inżynier Vahl, który własną pracą osiągnął zajmowaną pozycję - sprawował pieczę nad techniczną i ekonomiczną stroną przedsięwzięcia.
Niezwykle odpowiedzialne zadanie spoczęło na barkach bawiącego akurat w mieście mistrza budowlanego Lorenza, który pośredniczył i uzgadniał wszystkie kwestie pomiędzy firmą Zaar und Vahl a Magistratem. Swą rolę pełnił ku zadowoleniu obydwóch stron. Kiedy pewnego razu firma zdecydowała się zwolnić mistrza Lorenza ze skutkiem natychmiastowym z powodu przedłużenia przez niego o dwa dni udzielonego urlopu - anulowała je na usilne prośby kierowane przez Magistrat, a w szczególności przez urbanistę Diesenda. Mistrz Lorenz otrzymywał swoje wynagrodzenie od firmy Zaar und Vahl - z początku było to 250, a później 280 marek miesięcznie.
W imieniu miasta wszystkie wiążące decyzje podejmowała Komisja d/s Budowy Ratusza. Zasiadali w niej - Pierwszy Burmistrz Matthes, rajcy miejscy Gysae i Plankemann oraz następujący członkowie Rady Miasta: kupiec Frank, podskarbi Kahl, emerytowany mistrz blacharski Bremer, mistrz kominiarski von Pichowsky, oraz Dedo Töpfer. Głosem doradczym służyli - inżynier budownictwa Diesend, oraz w kwestiach technicznych późniejszy mistrz budowlany Wilhelm Ruth.
Prace budowlane rozpoczęto w kwietniu 1899 roku. Betonowe fundamenty wylano metodą kesonową, a w miejscu pod wieżę - wzmocniono je dodatkowo specjalnymi ściankami.
Wymieniona w godle projektu fasada budynku, planowana uprzednio przez obu architektów do wykonania w starym stylu, z palonej cegły - została w trakcie prac zarzucona na korzyść stosowanych wówczas powszechnie form mniejszych, neutralnych dla artystycznego wyrazu całej budowli, a przynoszących dość znaczne oszczędności. Cegłę-licówkę zamówiono w cegielni Bienwald und Rother w Liegnitz, zaś zamówienie na 1,200,000 sztuk cegieł murowych (po 30 marek za tysiąc sztuk) złożono w cegielni Westphala w Słupsku. Okazało się jednak, iż bardziej wytrzymałe na naciski są cegły z nowo otwartych zakładów w Dodow i Überlauf; wobec tego, za radą burmistrza Matthesa, Rada Miasta postanowiła na tajnym posiedzeniu zamówić na budowę Ratusza wyroby tych zakładów, mimo, iż kosztowały one po 32 marki za 1000 sztuk. Cegłę od Westphala postanowiono zużyć do budowy nowych gmachów szpitala przy Amtsstrasse.
W pracach budowlanych brali udział m. in. - mistrzowie murarscy: Karl Papenfuss, Birr, i Körner, oraz mistrz ciesielski Albert Schlawin. Prace stolarskie wykonał Karl Becker ze Słupska, zaś niskociśnieniowe urządzenia parowego ogrzewania centralnego dostarczyła firma Aust z Berlina.
Prace przebiegały bez zakłóceń. W sobotę 22. września 1900 roku, w nienajlepszej, bo deszczowej pogodzie - na Ratuszu zawieszono “wiechę”. O godzinie siedemnastej przed powstającym gmachem zebrali się członkowie władz miasta, architekci, mistrzowie i robotnicy budowlani, oraz liczni mieszkańcy Słupska. Dwustu robotników obsadziło rusztowania, a majster cieśla Heinemann wygłosił uroczystą mowę z ze specjalnej trybuny, umieszczonej w połowie wysokości wieży i przystrojonej kwiatami. Święto zakończyło się okolicznościowym bankietem w hotelu Kleina, wydanym dla wszystkich budowniczych nowego
Ratusza. Magistrat przeznaczył na ten cel kwotę 600 marek.
W czwartym dniu lipca 1901 roku, po ponad dwóch latach prac, odbyła się uroczystość przekazania gotowego Ratusza władzom miasta. Przybyli na nią liczni goście: Prezydent prowincji Pommern, pan baron von Maltzahn-Gueltz, Szef Rządu prowincji, pan von Tepper-Laski, pan radca von Rechenberg, najwyżsi przedstawiciele cywilnych i wojskowych władz Słupska, a także powiatu i wielkiej własności ziemskiej. Kierownictwo budowy reprezentował jedynie profesor Zaar - inżynier Vahl nie mógł przybyć z powodu choroby.
Trębacze Regimentu Huzarów im. Blüchera odegrali z wieży ratusza najpierw chorał “Chwalcie Pana”, potem nad okolicą zabrzmiały staroniemieckie fanfary. Następnie, o godzinie siedemnastej, odbyło się w sali posiedzeń pierwsze, uroczyste posiedzenie Rady Miejskiej. Podczas obrad Prezydent prowincji udekorował burmistrza Matthesa Orderem Czerwonego Orła IV klasy, zaś obywatela Bremera, który po przejściu na emeryturę poświęcił się honorowo służbie publicznej - Orderem Korony tejże klasy. Ostatnim akcentem uroczystego dnia był bankiet, wydany w Kaufmanns-Wallhaus.
Całkowity koszt budowy nowego Ratusza wyniósł 600,000 marek - zatem kosztorys, przedstawiony wraz z konkursowym projektem, przekroczony został dokładnie dwukrotnie.
Dziś Ratusz nie odpowiada już naszym gustom architektonicznym; co innego wystrój wewnętrzny, utrzymany w stylu secesyjnym (Jugendstil), który nie razi i w naszych czasach. Największymi zaletami gmachu są - jasne rozplanowanie i przejrzystość układu, czyniące z Ratusza znakomity budynek dla celów administracyjnych.
Ukończenie budowy tego obiektu zamknęło ważny etap dziejów Placu Stephana. Stanowiło też znakomitą inaugurację samodzielnego bytu młodego powiatu miejskiego.
Wnętrza Ratusza
W dniu oddania nowego gmachu do eksploatacji, tj. 4. lipca 1901 roku - ze wszystkich stron napłynęły liczne dary. Cesarz przekazał Magistratowi swój portret namalowany przez artystę L. Nostera. Portret ów zdobił uprzednio salę posiedzeń, zaś po wprowadzeniu republiki został, jak wszystkie portrety władcy - usunięty. W lecie 1932 roku Magistrat wypożyczył go Powiatowemu Zrzeszeniu Weteranów, jako element nowego wystroju Kyfthauserhaus przy Kleine
Auckerstrasse. Od 1934 roku portret Cesarza znów wisi w dawnej sali posiedzeń Magistratu.
Szlachta słupskiego powiatu ziemskiego ufundowała witraże z herbami w oknach sali reprezentacyjnej, Cechy Murarzy i Cieśli - kolorowe witraże w oknach przy głównych schodach ratuszowych, zaś inne Cechy - witraże w sali posiedzeń Rady Miejskiej. Grono nauczycielskie Gimnazium ufundowało popiersia
Hardenberga i Steina, zaś członkowie Magistratu - popiersie Cesarza Wilhelma I. Wszystkie te popiersia zdobią salę posiedzeń Magistratu.
Jeszcze w roku 1899, kiedy rozpoczynano budowę nowego ratusza, pani Grete Waldau - artystka-malarka z Breslau - wystąpiła do Magistratu Słupska z propozycją, aby wielkie powierzchnie ścienne przyozdobić scenami z historii miasta, zgłaszając równocześnie swoją kandydaturę do ewentualnego wykonania tej pracy.
Burmistrz Matthes pomysł podchwycił. Środki na ten cel zamierzał zebrać od fundatorów, których nazwiska zostałyby umieszczone pod odpowiednimi obrazami lub których portrety znalazłyby się na samych obrazach. Bardzo dobrze przyjęli ten pomysł także obaj twórcy projektu ratusza, panowie Zaar i Vahl. Zaproponowali oni, aby obrazy umieścić na ścianach holu wejściowego, oraz na ścianach sali posiedzeń Rady Miejskiej. Weszli również w kontakt z malarzem scen historycznych, panem Hermannem Katschem. Wspomniane obrazy miały kosztować po 100 marek za jeden metr kwadratowy powierzchni.
Cała sprawa przybrała jednak inny obrót, kiedy pewnego dnia drugi burmistrz Słupska, obywatel Hirsch, przeczytał w prasie, iż pod patronatem Ministra Wyznań Religijnych ma zostać rozpisany konkurs na wystrój ratusza w St. Johann an der Saar, zbudowanego przez profesora Hauberissera. Burmistrz St. Johann a/d Saar - odpowiadając na stosowne pytanie - poinformował, iż wspomniane Ministerstwo dysponuje specjalnym funduszem na sprawy związane ze sztuką, i że ewentualny kontakt należy nawiązać z gestorem funduszu, panem tajnym radcą Müllerem.
Burmistrz Matthes, który w początkach marca 1900 roku bawił w Stettinie na sesji Parlamentu Prowincji, po zakończeniu obrad pojechał do Berlina, gdzie w obecności profesora Zaara wystąpił przed wspomnianym radcą Müllerem. Wskazał, iż nowy Ratusz Słupska, nawiązujący architekturą do Kościoła Mariackiego i bram miasta, jest obiektem o wielkim znaczeniu artystycznym. Szczególnie zaś podkreślił, iż ubogie w dzieła sztuki Pomorze do tej pory nie otrzymywało środków z Funduszu Ministerstwa Wyznań. Radca Müller odnosił się z początku niechętnie do sprawy, w końcu jednak zarysował perspektywę przyznania miastu około połowy środków, potrzebnych na wystrój wznoszonego ratusza. Postawił jednak warunki: po pierwsze - odpowiednie obrazy zostaną namalowane przez naprawdę zdolnych artystów, jakich w Słupsku póki co nie ma, zaś po drugie - za ich tematy posłużą sceny z dziejów miasta. Ponadto będzie trzeba uwzględnić również życzenia Krajowej Komisji d/s Sztuki.
Magistrat wybrał tematy obrazów do sali posiedzeń Rady Miejskiej za radą superintendenta Bartholdy'ego, który zaproponował: nadanie kasztelanii Słupsk
niemieckiego prawa miejskiego przez margrabiów brandenburskich, Waldemara II i Johanna IV w 1310 roku, oraz wykupienie miasta od zastawu krzyżackiego w 1341 roku. Dla ozdoby holu wejściowego rozważano początkowo: gwałtowne zajścia w związku z wprowadzaniem przez dra Amandusa z Königsbergu idei Reformacji w Słupsku, oraz dyskusja tegoż dra Amandusa z duchowieństwem katolickim przed Radą Miejską w roku 1525. Skądinąd dziwne jest, iż ten jakże wdzięczny motyw nie znalazł dotąd swego mistrza. Jako temat dla drugiego obrazu przewidywano wystąpienie miasta z Hanzy w 1552 roku wskutek nędzy. Drugą propozycją była obrona Mühlentor i Lachsschleuse przed atakiem polskich wojsk gen. Sokolnickiego w 1807 roku. W końcu jednak wybrano dla holu
obrazy mniej historyczne - Fischmarkt oraz scenę z portu w Stolpmünde.
Minister Wyznań Religijnych odpowiedział na wniosek władz Słupska o przyznanie dotacji na pokrycie kosztów obrazów rozporządzeniem z dnia 30. czerwca 1900 roku. Ministerstwo przejmowało na swoje barki pokrycie kosztów obu obrazów, przeznaczonych dla sali posiedzeń Rady Miejskiej. Samo miasto miało pokryć koszty obrazów dla holu wejściowego, oraz wszelkie koszty dodatkowe, jak wykonania warstwy izolującej na ścianach, ustawienia i utrzymania rusztowań, etc. Miasto mogło też oddelegować trzech przedstawicieli z prawem głosu na posiedzenie Krajowej Komisji d/s Sztuki. Do udziału w tymże posiedzeniu wyznaczono - Pierwszego Burmistrza Matthesa, przewodniczącego Rady Miejskiej dra Gaula, oraz budowniczego Ratusza, profesora Zaara.
Zlecenie na wykonanie obydwóch obrazów w sali posiedzeń Rady Miejskiej otrzymał profesor Josef Scheurenberg z Berlina. Jego honorarium ustalono na 44,000 marek. Stosownie do zawartej umowy, obrazy miały zostać wykonane w ciągu trzech lat, farbami kazeinowymi na płótnie.
Zamówienie na obrazy do holu wejściowego złożono u malarza z Düsseldorfu nazwiskiem Klein-Chevalier. Artysta miał otrzymać za nie kwotę 20,000 marek.
Przy tym drugim zamówieniu nie obyło się bez rozlicznych trudności. O ile dostarczone przez artystę szkice obrazu, przedstawiającego Rynek Rybacki, spodobały się władzom Słupska o tyle drugi obraz wymagał, zdaniem Krajowej Komisji d/s Sztuki, licznych zmian. Kiedy scena z portu Stolpmünde zyskała już aprobatę Komisji - okazało się, iż nie do końca zadowolony jest Magistrat Słupska. Obrazowi nie można było odmówić wartości artystycznych, lecz znikło gdzieś to, co jest charakterystyczne dla Stolpmünde - wyraźniejsze ukazanie prawego brzegu kanału, z jego składami drewna orzechowego, z beczkami spirytusu. Niemal połowę obrazu wypełniały żagle, a przecież dla tego portu większe znaczenie mają jednostki z napędem mechanicznym. Po kolejnej korekcie obrazy były gotowe w 1903 roku, lecz nie zostały przez malarza dostarczone. Artysta bowiem wystawiał je - najpierw w Karlsruhe, potem w Monachium i wreszcie w Berlinie. Zamierzał nawet wysłać je na wystawę do Wiednia i dopiero wiosną 1904 roku przywieźć na miejsce. Kiedy Magistrat Słupska odmówił zgody na ten zamysł, Klein-Chevalier oświadczył, iż ataki reumatyzmu zmuszają go do częstego przerywania pracy. Wreszcie w kwietniu 1904 roku artysta pojawił się w mieście. Podczas wykonywania prac przy obrazach dochodziło do ostrych sporów między malarzem a Magistratem. Władze miasta uważały bowiem, iż muszą dbać o zachowanie architektonicznego charakteru holu wejściowego do Ratusza, gdy tymczasem pan Klein-Chevalier nastawał na zamalowanie tegoż holu - wraz z tynkowanymi ścianami oraz sklepieniem - na kolor szary tak, aby jego utrzymane w błękitnej tonacji obrazy mogły silniej oddziaływać artystycznie na widzów. Oświadczył kategorycznie, iż nie będzie możliwe zgranie tonacji obrazów z ceglastoczerwoną barwą elementów architektonicznych holu wejściowego. Choleryczny z natury malarz w niewybredny sposób zaatakował urbanistę Diesenda, pośredniczącego w rokowaniach pomiędzy Magistratem a artystą. Ten ostatni napisał w liście do Magistratu, co następuje:
W przeznaczonym dla mnie komunikacie o Waszej dzisiejszej decyzji odnośnie wystroju artystycznego holu ratusza, dla której miałem wykonać dwa obrazy na zlecenie Ministerstwa Wyznań Religijnych, przypisujecie Panowie moim artystycznym przekonaniom tak niskie pobudki, iż zmuszony jestem już z góry serdecznie podziękować.
Wasz doradca, pan Diesend, powinien był najpierw sam stworzyć bodaj jedno, choćby najmniejsze dzieło sztuki, aby później móc występować ze straszliwym, rujnującym całą kolorystykę - pomysłem pomalowania cegły wokół moich obrazów na krwistoczerwono.
Aby mimo wszystko uratować zamysły Pana Burmistrza i Ministra Wyznań Religijnych - którego urząd w końcu podarował Panom owe obrazy, aby choć jedno pomieszczenie gmachu zostało należycie przyozdobione - proponuję Panom najuniżeniej zwrócić się o oddelegowanie doradcy do spraw artystycznych do wspomnianego Ministerstwa, albo też do budowniczego ratusza.
W innym przypadku rezultat będzie taki sam, jaki osiągnęliście Panowie, budując nową remizę strażacką w pobliżu Bramy Młyńskiej i kompletnie niszcząc cały urok tego fragmentu Waszego miasta.
Ja w każdym razie nie biorę żadnej odpowiedzialności za mieszaninę żółtych okien, czerwonych cegieł i obrazów w tonacji błękitnej.
Pozostaję z poważaniem –
F Klein-Chevalier, Berlin.
Profesor Zaar oraz tajny radca Ende dokonali ekspertyzy i zdecydowali, aby żebra sklepienia pozostawić tak, jak są, to znaczy wykonane z czerwonej cegły-licówki. Powierzchnie sklepienia pomalowano szarą farbą o odcieniu takim, jak ziemia na obrazie ze sceną z Rynku Rybackiego. Wymieniono też witraż w oknie nad drzwiami wejściowymi na wykonany w jaśniejszych kolorach, możliwie bez żółtego.
Aby ostatecznie zamknąć sporną kwestię, w 1905 roku przybyli do Słupska - doktor Amersdorfer, przedstawiciel Ministerstwa Wyznań Religijnych, oraz dwaj członkowie Krajowej Komisji Artystycznej: profesor Woldemar Friedrich i profesor Ludwig Dettmann, Dyrektor Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Königsbergu. Po przybyciu na miejsce - skrytykowali szereg niedociągnięć w pracach Klein-Chevaliera (w międzyczasie również mianowanego profesorem), które ten ostatni w miarę swoich możliwości poprawił w roku następnym.
Na obrazach, zdobiących hol wejściowy do ratusza, ukazano szereg osobistości Słupska z przełomu wieków. W prawej części widoku Rynku Rybackiego widzimy burmistrza Matthesa z czarną brodą, w okularach i brązowym kapeluszu. Przedstawiono też niektórych spośród fundatorów, którzy wyłożyli na obrazy kwoty co najmniej 500 marek: handlarzy drewnem Raphaela Wolffa, Fritza Wilkego i Karla Schulza, fabrykanta Ottowa, kupców Muntera, Cassela i Müllerheima oraz handlarza zbożem Arona. W lewym górnym rogu sceny z portu w Stolpmünde widzimy konsula Köpkego, pogrążonego w rozmowie z przewodniczącym
tamtejszej Rady Miejskiej, kupcem Karlem Frankiem.
Jeden z najbogatszych wówczas obywateli Słupska, radca sądowy Hemptenmacher - właściciel okazałego domu z korynckimi kolumnami nieopodal mostu Prezydenta, obecnie będącego własnością adwokata dra Schmidta - szczególnie naciskał na burmistrza Matthesa, by ten polecił i jego uwiecznić na jednym z
obrazów. Burmistrz odmówił.
Profesor Josef Scheurenberg, autor obrazów w sali posiedzeń Rady Miejskiej, z niezmiennym spokojem przyjmował coroczne ponaglenia, w przeciwieństwie do Klein-Chevaliera. Jego obrazy zostały ukończone ostatecznie w 1908 roku, po siedmiu latach pracy. Umieszczenie ich na miejscu nie było sprawą łatwą z racji wielkiego formatu, bowiem jeden obraz miał 10.04 m długości i 3.35 - wysokości. Specjalnie w tym celu przyjechał z Düsseldorfu mistrz Spinnrath z dwoma pomocnikami. Przykleili oni dzieła do podłoża, stopniowo rozwijając je ze specjalnych wałków.
Obraz, opiewający gotowość mieszkańców Słupska do ponoszenia ofiar na rzecz swego miasta, przedstawia co prawda wydarzenie historyczne z 1341 roku, lecz tak naprawdę nikt nie wie, jak rzecz cała się odbyła, bowiem źródła stwierdzają jedynie, iż miasto, oddane przez Księcia w zastaw Zakonowi Krzyżackiemu, zostało następnie wykupione spod tegoż zastawu przez mieszczan, przy czym kobiety i dziewczęta ofiarowały na ten cel swoje kosztowności.
Na obrazie scena ta ma miejsce w hali, dobudowanej do ratusza i otwartej na rynek miasta. Burmistrz zasiadł na podwyższonym fotelu i kolejno przyjmuje dary od mieszczan, a pisarz miejski wszystko starannie notuje. Wiele kosztowności leży już na stole. Po lewej stronie burmistrza stoi knecht z flagą Zakonu - w ten sposób malarz ukazuje, komu miasto zostało oddane w zastaw.
Pod sceną umieszczono napis, który głosi:
Kiedy jednak miasto w zastaw oddano, przybyli wszyscy, i każdy swoją cząstkę przyniósł, aby je wykupić. 1341.
Pod sceną na drugim obrazie, wiszącym na dłuższej ścianie - malarz umieścił następujące słowa:
Raduj się, Stolpio - odtąd miastem niemieckim jesteś!
Ten obraz przedstawia scenę, poświadczoną dokumentem z 1310 roku, na mocy którego dwaj margrabiowie brandenburscy, Waldemar i Johannes, nadali kasztelanii Słupsk prawa miejskie. Widzimy, jak poselstwo książęce przy dźwiękach fanfar powraca do miasta, aby przekazać mieszczanom radosną nowinę, iż odtąd ich kasztelania stała się miastem na prawie niemieckim. Na czele pochodu mieszkańców, idącego naprzeciw powracającym posłom, podąża młodziutka dziewczyna, symbolizująca miasto; w prawej ręce dzierży flagę, w lewej zaś wznosi dopiero co otrzymany klucz do bram; paź, klękając, podaje jej koronę, symbol miejskich godności.
Grupka dzieci z miasta, wśród nich ustrojone w wianki dziewczęta - to przejście od symbolu do rzeczywistości. Dalej widzimy kobiety. W święcie uczestniczą - co jest rzeczą samą przez się zrozumiałą - proboszcz tutejszej parafii Mariackiej, pan na zamku i miejscowy błazen. Nie brak też przedstawicieli cechów rzemiosł i bractw, ze sztandarami i chorągwiami.
Rycerz z lancą, zdążający ku Stolpii, ma na tarczy wizerunek brandenburskiego orła. Na sztandarze, trzymanym przez zbrojnego chorążego po prawej stronie obrazu, znajduje się herb dwudzielny z czerwonym orłem w jednej części, i żółto-czarną, belkowaną tarczą w drugiej. W ten sposób malarz określa margrabiów, jako przedstawicieli dynastii Ascania-Anhalt.
Sceną, na której rzecz cała się odbywa - jest przednia część ówczesnej Aucker.
Dla uzyskania odpowiedniego efektu, należało zharmonizować oddziaływanie obu dzieł na patrzącego i odpowiednio ukształtować resztę wystroju wielkiej sali posiedzeń. Musiano w tym celu pomalować na ciemno obramowania drzwi na dłuższej jej ścianie - dziś nikt od razu nie pozna, iż są one wykonane z marmuru.
Niestety, oba obrazy są nieco przytłoczone błędami, jakie popełniono w projektowaniu samego pomieszczenia. Pomijając już fakt, iż wielka sala posiedzeń przy swojej długości nie jest dostatecznie szeroka, szczególnie niekorzystnie rzuca się w oczy fakt, iż ma ona dwie ściany z oknami, zamiast tylko jednej. Sprawia przez to wrażenie niewygodnej, traci symetrię i ogólny wyraz architektoniczny. Nie ma w niej miejsca, z której moglibyśmy popatrzeć na trzy powierzchnie bez drażniącego światła z okien. Sytuację z pewnością poprawiłoby zamurowanie niepotrzebnych okien ściany północnej i zastąpienie nieco nieudanych artystycznie okien od strony Placu Stephana nowymi, bardziej przejrzystymi. Trudno tu jednak coś przedsiębrać - wystrój owych pięciu okien został bowiem ufundowany.
Sala pod wieżą Ratusza staje się powoli reprezentacyjną “salą chwały”, w której mają swoje miejsce olejne portrety ludzi zasłużonych dla miasta. Wiszą tu zatem w pięknych ramach - portret obywatela Ferdynanda Feigego, który od 1858 roku aż do swej śmierci w roku 1877 piastował urząd Przewodniczącego Rady Miejskiej, oraz portret adwokata Ottona Bernda, przewodniczącego jednej z frakcji Rady Miejskiej, który zginął na czele swej kompanii podczas Wojny Światowej. Ponadto wiszą tu portrety honorowych obywateli miasta:
· · Prezydenta Rzeszy, feldmarszałka von Hindenburg, który odwiedził był Słupsk w roku 1926;
· · Ministra Poczty Rzeszy, Heinricha von Stephana, który urodził się w Słupsku w dniu 7. stycznia 1831 roku;
· · księgarza i radnego miejskiego, Karla Schradera (1834-1923), twórcy Lasków: Waldkater i Waldkatze, a także zieleńców miejskich;
· · kupca Maximiliana Feigego, radnego w latach 1883-1910, następnie honorowego radnego do 1924 roku, mianowanego Seniorem i Honorowym Obywatelem w 1924 roku;
· · Hansa Matthesa, Pierwszego Burmistrza Słupska w latach 1894-1905, oraz
· · Wernera Zielkego, Burmistrza i Nadburmistrza Słupska w latach 1905-24.
Wszystkie one, z wyjątkiem portretu Ferdynanda Feigego - namalowane zostały przez malarza Ottona Priebego.
Pomnik Cesarza Wilhelma Wielkiego
Nie istnieje coś takiego, jak “pamięć zbiorowa”. Ci sami ludzie, i te same Zrzeszenia, które swego czasu stawiły tak zacięty opór nadburmistrzowi Matthesowi, gdy ten oświadczył, iż niepozorny pomnik poległych w wojnie z Francją nie pasuje swym cokołem z piaskowca do nowego Ratusza - ledwie po kilku latach bez sprzeciwu przyklasnęły nadburmistrzowi Zielkemu (który w 1905 roku zastąpił Matthesa), gdy ten wyraził podobną opinię. Jednak Zielke przedstawił swój plan mieszkańcom miasta w sposób nieco bardziej chwytliwy, niż onegdaj uczynił to jego poprzednik, oraz wybrał po temu właściwszy moment.
W dniu 9. września 1910 roku upłynęło sześćset lat od dnia, w którym Słupsk stał się miastem na prawie niemieckim. Obchody takiej rocznicy powinny mieć godny punkt kulminacyjny, oraz dać wyraz patriotyzmowi mieszkańców, wobec czego władze miasta zaplanowały między innymi odsłonięcie konnego pomnika Cesarza Wilhelma I. Już w lutym 1910 roku nadburmistrz Zielke zwołał 23 osobistości z miasta Słupska i słupskiego powiatu ziemskiego na posiedzenie w sprawie pomnika. Zrzeszenia weteranów wojennych zgodziły się na zastąpienie stojącego przed Ratuszem pomnika poległych konną figurą Cesarza Wilhelma I, pod warunkiem, że na nowym pomniku znajdą się tablice z nazwiskami poległych podczas wojen w 1864 i 1866 roku, oraz w latach 1870/71. Na stojącym jeszcze starym pomniku znajdowały się jedynie nazwiska poległych podczas wojny przeciwko Francji, a i to nie wszystkie. W celu objęcia jak największej ilości powiatów akcją zbiórki pieniędzy - utworzono specjalną komisję, złożoną ze 145 członków. Ze względu na mnogość celów, jakim służyć miał nowy monument, otrzymała ona szumną nazwę “Komisji do spraw Budowy Pomnika Cesarza Wilhelma I, Żołnierza-Kawalerzysty w Słupsku”.
W Komisji zasadniczo zgadzano się co do tego, iż pomnik ma być figurą konną. Jedynie właściciel jednego z majątków ziemskich nazwiskiem Siemers-Kunsow wystąpił z odrębną propozycją. Swego czasu, będąc prezesem Stowarzyszenia Byłych Huzarów Regimentu im. Blüchera, odwiedził on był profesora von Uechtritz w Berlinie, któremu powierzono wykonanie dla Słupska pomnika feldmarszałka. W czasie owej wizyty profesor powiedział prezesowi Siemersowi, iż Cesarz Wilhelm II nie życzyłby sobie, aby jego sławny dziad występował zawsze “in figura”. Tego rodzaju pomników jest już wiele. Von Uechtritz pokazał
Siemersowi projekt pomnika żołnierzy niemieckich, poległych w Chinach. Pomnik ten został zaprojektowany przez samego Cesarza, wymodelowany zaś przez profesora von Uechtritz. Prezes Siemers zalecał, aby właśnie taki pomnik ku czci poległych stanął w Słupsku. Komisja jednak nie przyjęła jego propozycji.
Tym razem nie rozpisano konkursu na projekt monumentu. Do kwietnia 1908 roku Komisja niezobowiązująco przyjmowała rozmaite projekty i oferty wykonania figury. Projekty nadsyłali najbardziej znani rzeźbiarze. Szczególnie jeden z nich, nazwiskiem Koch-Plaue z Berlina, starał się jak mógł, aby to właśnie jego projekt przyjęto do realizacji. Wykonał nawet makietę na Placu Stephana, z naturalnej wielkości postacią Cesarza na koniu. Żaden jednak z projektów nie uzyskał pełnej aprobaty Komisji. Wobec tego zaproszono do uczestnictwa w “konkursie” rzeźbiarza z Berlina, Johannesa Boesego, a także profesora von Uechtritz i innego rzeźbiarza nazwiskiem von Woedtke. Gdy w 1908 roku zmarł profesor von Uechtritz, von Woedtke całkiem poważnie liczył na zwycięstwo swojego projektu, tym bardziej, że miał on dobre stosunki z wpływowymi członkami Komisji. Von Woedtke, gdyby rzeczywiście wygrał był “konkurs”, zamierzał ufundować miastu trzymetrową, brązową figurę generała Bellinga - przodka swojej matki.
Jednak w dniu 25 września 1908 roku Komisja zdecydowała zlecić wykonanie monumentu Profesorowi Boesemu za sumę 56,000 marek. Warunki umowy z artystą stanowiły m. in., że wysokość pomnika sięgnie 10 metrów, przez wzgląd na tło w postaci wieży Ratusza, a sama figura i wszystkie elementy ozdobne wykonane zostaną z prawdziwego brązu (stopu 93% miedzi i 7% cyny).
W Komisji doszło do różnicy zdań na temat ułożenia prawego ramienia postaci Cesarza. Pan Landrat von Brüning i pan radca sądowy Reitzke postulowali usunięcie z projektu lunety, którą Cesarz trzyma w prawej ręce - znacznie godniej wyglądałby z prawą ręką ułożoną swobodnie na prawym udzie. Jednak pan Gartig, przewodniczący Sądu Krajowego, wypowiedział się zdecydowanie za pozostawieniem lunety w ręku władcy, co też i nastąpiło.
Teraz należało uzyskać zezwolenie Jego Cesarskiej Mości na ustawienie nowego pomnika. Warunkiem wstępnym było posiadanie całej sumy, niezbędnej na pokrycie kosztów budowy monumentu. Niestety, w kasie miano jedynie 40,000 marek, uzyskanych podczas zbiórek. Rzeźbiarz tymczasem nalegał. Jeśli bowiem pomnik miał być gotów na zbliżający się jubileusz miasta, to trzeba było zaczynać prace. Komisja znalazła się w trudnej sytuacji. Pomógł pan landrat von Brüning, deponując w Danziger Bank 20,000 marek z zaleceniem, by z tej sumy uzupełnić stan konta budowy do żądanej wysokości.
Cesarz udzielił swego zezwolenia bynajmniej nie od razu. Jego Wysokość polecił najpierw wprowadzić do projektu Boesego szereg zmian. Na dostarczonej sobie ilustracji wykreślił czerwonym ołówkiem wszystkie elementy architektonicznego otoczenia pomnika, zgłosił też zastrzeżenia do rumaka i do pozycji jeźdźca w siodle. W tych dwóch ostatnich sprawach zalecił, aby naczelny koniuszy von Reischach udzielił artyście wskazówek. Później profesorowi udostępniono piękne rumaki z cesarskich stajni do wykorzystania podczas pracy.
W końcu sierpnia 1910 ustawiono gotowy pomnik na przygotowanym miejscu. W specjalnej skrytce wewnątrz fundamentu umieszczono hermetycznie zamkniętą kapsułę, w której umieszczono raport o powstaniu monumentu, a także informację, iż na uroczystości odsłonięcia pomnika oczekiwani są - Cesarz i jego Małżonka. Ponadto w kapsule znalazły się: roczne sprawozdanie władz miasta Słupska i słupskiego powiatu ziemskiego za rok 1909, lista członków Magistratu, lista radnych Rady Miejskiej, lista członków władz powiatu ziemskiego, oraz po jednym egzemplarzu wydawanych w Słupsku gazet.
Uroczyste poświęcenie nowego monumentu miało miejsce 5. września 1910 roku w obecności Pary Cesarskiej.
Całkowity koszt budowy pomnika, oraz wszystkich prac towarzyszących, wyniósł 63,182 marki i 17 fenigów. W dyspozycji znajdowało się 65,651 marek i 68 fenigów, uzyskanych w drodze składek, datków itp. Nadwyżkę w wysokości 2,469 marek i 51 fenigów wykorzystano na urządzenie zieleńców wokół monumentu.
Bezpośrednio po uroczystości profesor Boese zwrócił się z kilkoma pismami do nadburmistrza Zielkego, informując, iż do wykonania pomnika dołożył był z własnej kieszeni 7,000 marek, których zwrot prosi uwzględnić w wydatkach miasta. Komisja d/s Budowy Pomnika odrzuciła jednak prośbę rzeźbiarza, motywując decyzję brzmieniem stosownej umowy.
Sprawa budowy monumentu znalazła swój finał w sądzie. Oto berlińska 'Gazeta Codzienna” opublikowała w związku z uroczystością w Słupsku zjadliwy artykuł, w którym autor stwierdzał, iż w mieście tym posunięto się tak daleko, że rozebrano pomnik poległych podczas wojny z Francją i zastąpiono statuą Cesarza Wilhelma. Wspomniany artykuł obiegł prasę zagraniczną; doprowadziło to wręcz do skandalu. Miasto podało do sądu naczelnego redaktora berlińskiego dziennika, lecz nie udało się wywalczyć sprostowania w gazecie. Również pozwany nie poniósł żadnej kary.
Jedyna cesarska wizyta.
Właściwym budowniczym pomnika Cesarza Wilhelma w Słupsku był Pierwszy Burmistrz, obywatel Werner Zielke. To on przewodniczył posiedzeniom Komisji do spraw budowy monumentu, pertraktował ze wszystkimi rzeźbiarzami i osobiście prowadził całą korespondencję. On także rzucił pomysł, aby na uroczystość poświęcenia pomnika zaprosić do Słupska samego Cesarza. Najpierw zatem, za pośrednictwem profesora Boesego - pan Burmistrz zasięgnął informacji u szefa cesarskiej kancelarii cywilnej, pana von Valentini, czy ewentualne zaproszenie Jego Majestatu miałoby jakiekolwiek szanse na przyjęcie? W początku października 1908 roku, niemal na dwa lata przed wizytą, burmistrz Zielke tak pisał do profesora Boesego:
Bardzo jestem ciekaw tego, co Panu odpowie pan von Valentini. Bylibyśmy tu wszyscy głęboko wdzięczni, gdyby zawsze wierne Pomorze mogło choć raz ugościć swego Władcę, unikając w ten sposób tego, co stało się udziałem tak wielu innych grzecznych dziatek Korony, które pilnie pracując - pozostają w cieniu.
W ponad dwanaście miesięcy później sprawa była załatwiona na tyle, że 22. grudnia 1909 roku wystosowano dwa specjalne zaproszenia: jedno dla Cesarza, drugie - dla jego Małżonki, podpisane przez pana Pierwszego Burmistrza Zielkego i pana Landrat von Brüning. Zaproszenia na dzień 5. września 1910 roku zostały przyjęte. Miasto przedłożyło szczegółowy program uroczystości, który został następnie skrócony przez pana Marszałka Dworu Cesarskiego, hrabiego von Eulenburg, bowiem Cesarz chciał jeszcze tego samego dnia obejrzeć uprawy mistrza leśnika ze Schmolsin, pana Krahmera, i uczestniczyć wraz z Małżonką w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budynek szpitala gruźliczego w Deutschkarstnitz.
Aby przybliżyć Czytelnikowi przebieg uroczystości - przytaczamy poniżej zwięzły, opracowany przez Marszałka Dworu - program pobytu Cesarzowej, który w części dotyczącej Słupska odpowiadał programowi Jego Wysokości (w aktach Magistratu nie zachował się program podróży Cesarza do Słupska), a według którego rzecz cała się odbyła. Brzmi on następująco:
PROGRAM
podróży Jej Wysokości Cesarzowej i Królowej
do Słupska i Deutschkarstnitz w dniu 5. września.
(Szambelan Dworu: Hrabia von Zitzewitz-Zezenow)
Godz. 7.25 rano: - odjazd z Berlina, Stettiner Bahnhof
Godz. 1.30 po poł.: - w Słupsku
Godz. 1.43 po poł.: - przybycie na plac z pomnikiem. W czasie gdy Jego Majestat odbiera honory wojskowe - Jej Wysokość otrzymuje bukiet kwiatów (córka pana burmistrza Zielkego).
POWITANIE przez: Prezydenta Prowincji, p. barona von Maltzahn; Szefa Rządu Prowincji, p. barona von Funk, Landrata p. von Brüning, 1. Burmistrza p. Zielkego iPrzewodniczącego Rady Miejskiej, p. adwokata Berndta.
Ponadto obecne:
Pani Burmistrzowa Zielke
Pani Landratowa von Brüning, z d. Ubisch
Pani Szambelanowa von Zitzewitz, z d. von Gutzmerow
Panna von Below, Kierowniczka Schroniska dla Panien
Pani Jaeckel, żona tajnego radcy inż. Jaeckla, która otrzyma Srebrny Krzyż Zasługi dla Kobiet za swą pracę w Luisenheim (Kobiecej Fundacji Pomocy Samotnym Pannom i Uczennicom Szkoły Gospodarstwa Domowego)
Godz. 1.48 po poł.: Odsłonięcie pomnika
Pieśń
Przemówienie: 1. Burmistrz Zielke
Parada:
a) sceny historyczne
b) rzemiosło, robotnicy
Godz. 2.20 po poł.: Wizyta na Ratuszu
(pomieszczenia do dyspozycji dla Jego Majestatu, Jej Majestatu i dam)
Godz. 2.30 po poł.: Odjazd Jego Majestatu samochodem do Schmolsina.
Jej Majestat, o ile wystarczy czasu - odwiedzi St. Marienkirche (tylko w obecności Superintendenta Bartholdy'ego) oraz Schlosskirche (tylko w obecności pastora Meyera i proboszcza Nobilinga (z gminy St. Johannis)
Godz. 2.45 po poł.: Odjazd Jej Majestatu samochodem do Deutschkarstnitz
Po drodze dwuminutowy postój przy nowym obelisku w Sageritz, wystawionym przezZrzeszenie Weteranów Wojennych.
Godz. 3.00 po poł.: Przyjazd do Deutschkarstnitz
Wmurowanie kamienia węgielnego pod powiatowy szpital dla osób chorych na gruźlicę (20 minut).
Bukiet kwiatów polnych od panny Rieck-Eggebert (córki właściciela majątku Poganitz)
Prezentacja Pana i Pani von Puttkamer (zamek w Deutschkarstnitz)
Ponadto na miejscu obecni są:
Pani von Kleist z domu Gutzmerow (Labehn), Przewodnicząca Krajowego Zrzeszenia Kobiet w powiecie Stolp-Land;
Pani Kratz z domu von Below zu Stolpmünde, Zastępczyni Przewodniczącej KZK w powiecie Stolp-Land;
Wdowa von Zitzewitz z domu Hohmeyer, członkini zarządu KZK w powiecie Stolp-Land, wraz z innymi członkiniami Zrzeszenia;
Pani Breyer z domu Roggatz, żona właściciela majątku Krampe;
Pani Steifensand z domu Stryck, żona właściciela majątku Schwuchow;
Pani Neitzke z domu John, żona właściciela majątku Warbelow;
Pani von Zitzewitz z domu Blanck, żona właściciela majątku Muttrin;
Pani Rieck-Eggebert z domu Held, żona właściciela majątku Poganitz;
Pani von Boehn z domu Schaumann, żona właściciela majątku Dt-Buckow;
Pani von Bandemer z domu Kleist, żona właściciela majątku Gambin;
Wdowa po szambelanie Selesen z domu v. Prittwitz u. Gaffron;
Pani Siemers z domu Arnold, żona właściciela majątku Konsow;
Pani von Puttkamer z domu von Zitzewitz, żona właściciela majątku Nippoglense;
Pani von Boehn z domu von Michaelis, żona właściciela majątku Kulsow;
Pani Wenzlaff, żona wójta gminy i właściciela gospodarstwa Sageritz.
Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego.
Pieśń (Chór kościelny Parafii p. w. Św. Piotra w Słupsku).
Poświęcenie przez superintendenta Plathe ze Słupska.
Wystąpienie pana Landrata von Brüning.
Uderzenia młotami.
Modlitwa.
Pieśń.
Godz. 3.25 po poł.: Odjazd samochodem do zamku.
Uczniowie szkół i mieszkańcy okolicy tworzą szpaler.
Godz. 3.35 po poł.: Przyjazd do zamku.
Podwieczorek w asyście rodziny właściciela zamku: pana von Puttkamer i pani von Puttkamer z d. von Puttkamer; pani von Puttkamer z d. von Wilucki z Pansin, matki pani von Puttkamer; pani Nickisch von Rosenegk z d. von Puttkamer (najstarszej siostry pana von Puttkamer, małżonki dowódcy Korpusu Kadetów w stopniu generała majora) oraz dwóch córek: Anni i Evy.
Ponadto obecni:
Pani hrabina Clairon d'Houssonville z d. von Puttkamer (małżonka pana Landrata w Merseburgu.
Pani von Puttkamer z d. von Puttkamer, siostra pana von Puttkamer z małżonkiem – radcą w stanie spoczynku z Lossina.
Pani von Puttkamer z d. von Zingler, szwagierka pana von Puttkamer z małżonkiem, instruktorem jazdy konnej w 16. Szlezwicko-Holsztyńskim Regimencie Huzarów w Schleswigu.
Pan von Wilucki, nadleśniczy, wuj pani von Puttkamer, oraz
Prezydent Prowincji baron von Maltzahn
Landrat von Brüning z małżonką.
Godz. 4.15 po poł.: Odjazd samochodem na dworzec kolejowy w Słupsku.
Godz. 4.30 po poł.: Odjazd do stolicy.
Ok. godz. 10.00 wieczorem: Przybycie do Wildpark.
Chyba nigdy przedtem nie widziano w murach Słupska tylu ludzi, co w dniu cesarskiej wizyty. Niebo, z rana nieco zachmurzone, około południa rozjaśniło się blaskiem słońca - akurat wtedy, gdy przy dźwiękach wszystkich dzwonów i wśród wiwatów mieszkańców, Dostojna Para wjechała samochodami do miasta od strony dworca kolejowego, przygotowaną specjalnie w tym celu “via triumphalis” - centralną promenadą Bahnhofstrasse, następnie przez Bismarckplatz, Holstentorstrasse, Rynek i Neutorstrasse na Plac Stephana. W Nowej Bramie zajęło stanowiska ośmiu trębaczy Regimentu Strzelców Konnych nr 4 z Graudenz, przebranych za rycerzy Zakonu, ktorzy przywitali nadjeżdżającą kawalkadę fanfarami. Na samym placu ustawili się w obszerny czworobok weterani wojenni. Przy namiocie cesarskim stała grupa biało ubranych dziewcząt, oraz przedstawiciele władz miasta z nowo mianowanym nadburmistrzem Zielke, piastującym dotąd godność Pierwszego Burmistrza, przedstawiciele duchowieństwa, Prezydent prowincji baron von Maltzahn, dowódca garnizonu generał von Mackensen, Landrat dr von Brüning, burmistrzowie miast sąsiednich, przedstawiciele powiatu i ziemiaństwa, oraz rzeźbiarz profesor Boese. Przygotowano trzy spore trybuny dla mieszkańców Słupska i dla gości. Szwadron pieszy huzarów z Regimentu im. Blüchera oddał honory wojskowe. Jego Majestat w mundurze Grenadierów ze Stettina przeszedł przed frontem pododdziału, podczas gdy Cesarzowa otrzymała bukiet kwiatów od panny Ursuli Zielke, obdarowując ją w zamian złotą broszą. Z kolei wystąpił z pieśnią chór Męskiego Towarzystwa Śpiewaczego, wzmocniony chórem gimnazjalistów. Nadburmistrz Zielke wygłosił uroczystą mowę. Potem opadła zasłona z pomnika. Po okrzyku na cześć Cesarza, Jego Majestat podziękował nadburmistrzowi uściskiem dłoni, po czym razem z Jej Wysokością Cesarzową obejrzeli nowy monument. Po rozmowie Cesarza z przedstawicielami obecnych - głównie inwalidów wojennych - i prezentacji Jej Wysokości przybyłych na uroczystość dam, Dostojna Para udała się pod przygotowany baldachim, spod którego odebrała historyczną defiladę.
Tę malowniczą paradę otworzył powiatowy weterynarz na białym koniu, w stroju herolda. Za nim podążali fanfarzyści w strojach historycznych. Następnie grupa uczniów Mittelschule barwnie przedstawiła pierwszą ze scen historycznych - mieszkańców wsi Slupz, żyjących tu około 1000 roku, czyli w “czasach zachodniosłowiańskich”. Kolejne wozy przedstawiały budowę tutejszego zamku obronnego, wprowadzenie chrześcijaństwa około 1200 roku, oraz nadanie kasztelanii praw miejskich przez margrabiów brandenburskich Waldemara II i Johannesa IV, w dniu 9. września 1310 roku. Kupiectwo na swoim wozie przedstawiło scenę wykupienia się miasta spod zastawu krzyżackiego w 1341 roku. Bardzo malowniczo wyglądała scena hołdu, złożonego przez Słupsk i ziemie wokół niego księciu Erykowi II w 1459 roku, przedstawiona przez miejscowe ziemiaństwo. Zrzeszenie pod patronatem Gustawa Adolfa przedstawiło wjazd do miasta w 1524 roku reformatora miejscowego Kościoła, doktora Amandusa. W roli doktora wystąpił pan Rudolf Hardow, akademicki wykładowca rysunku i badacz dziejów ojczystych. Następnie można było obejrzeć ponury obraz ruiny, jaką przyniosła ze sobą Wojna Trzydziestoletnia. Cech Murarzy Cieśli bardzo realistycznie przedstawił scenę wjazdu do Słupska Wielkiego Elektora i księżnej Henrietty w dniu 11. lipca 1654 roku. Konna reprezentacja Stowarzyszenia Byłych Huzarów Regimentu im. Blüchera w strojach z epoki przedstawiła alegorycznie czasy Wojny Siedmioletniej. Z kolei nastąpiło przekazanie przez Jej Wysokość Królową Luizę flagi Domowi Strzelców. Stowarzyszenie Weteranów z 1876 roku przedstawiło oddział miejscowej Landwehry z 1813 roku. Zrzeszenia gimnastyczne przedstawiły, jak w tymże 1813 roku werbowano pod sztandary gimnastyków i studentów. Cudownie prezentował się wóz, na którym uczennice Zakładu Naukowego dla Dziewcząt przedstawiły Słupsk, jako miasto świętujące w 1910 roku. Następnie przedstawiono jeszcze cały szereg innych scen: Zrzeszenie miejscowych Chałupniczek zaprezentowało pilność swych członkiń w pracy, Zrzeszenie Sympatyków Marynarki Wojennej “Prinz Admiral” - “błękitnych chłopaków”, salutujących wysoko uniesionymi wiosłami na białej łodzi. Z kolei zaprezentowały się - Spółdzielnia Mleczarska, Obywatelskie Zrzeszenie Strzeleckie, fabryka pojazdów gospodarczych Franza Nitzschkego, Stowarzyszenie Cyklistów “Samo Zdrowie”, i wreszcie - konno - reprezentacje Cechu Rzeźników i Bractwa Czeladników Rzeźnickich. Przedstawiciele Cechu Szewców i Bractwa Czeladników Szewskich przedstawili Święto Windelbahn, obchodzone w obecności Księcia de Croya. Na wozie przygotowanym przez Młyn panów Kauffmanna i Sommerfeldta znalazł się klekoczący młyn. Następnie przedefilowały w długiej procesji reprezentacje Cechów wraz ze swymi symbolami. Z kolei przyszedł czas i na pracowników Cegielni pana Westphala, odlewni i fabryki maszyn Gustava Denzera i Krla Wilkego. Jako ostatnie wystąpiły - reprezentacja Towarzystwa dla Ratowania Rozbitków z Morza wraz ze sprzętem,
oraz Towarzystwo Kolei Żelaznej z gwiżdżącą i dymiącą lokomotywą. Paradę uświetniały, rozmieszczone w różnych miejscach pochodu - orkiestry dęte, zespoły muzyczne i fanfarzyści. Uroczystość trwała prawie czterdzieści pięć minut.
Po zakończeniu wspaniałej prezentacji miasta Para Cesarska, prowadzona przez Pana Nadburmistrza Zielkego - udała się do gmachu Ratusza. Jego Cesarska Mość obejrzał sale posiedzeń oraz obrazy na ich ścianach, wypowiedział się też przychylnie i z uznaniem o wrażeniu, jakie zrobiła na nim nowa siedziba władz miasta. W sali posiedzeń Magistratu Nadburmistrz, zwracając się do Jego Wysokości, wzniósł toast na jego cześć. W odpowiedzi Cesarz uniósł puchar - podarowany mu przez powiat ziemski Słupsk - i zwrócił się do obecnych z następującym przemówieniem:
Proszę Szanownego Pana, aby w imieniu Jej Wysokości Cesarzowej i w moim własnym, serdecznie podziękował Pan mieszkańcom Słupska za tak wspaniałe przyjęcie, jakie nam zgotowali. Z radością przyjęliśmy Wasze zaproszenie do odwiedzenia i tej części kraju, której obywatele od czasu, gdy weszła ona w skład ziem naszych, nieraz dowodzili swej wierności, także z bronią w ręku. Przybyłem tu chętnie również dlatego, iż miasto Słupsk postanowiło połączyć moją w nim wizytę z odsłonięciem pomnika mego ś. p. dziada. Dało tym samym jeszcze jeden dowód swych patriotycznych uczuć, które zawsze przynosiły zaszczyt jego mieszkańcom. Długie dzieje tego miasta nie są wolne od ciężkich prób, lecz jego wierność naszemu domowi nigdy nie słabła od czasu, gdy znalazło się pod berłem Hohenzollernów. Możliwość tak pięknego rozkwitu Słupska w ciągu ostatnich dziesięcioleci przypisał Pan bardzo trafnie panującemu w tym czasie pokojowi. W moim sercu żywię mocną nadzieję, iż to miasto będzie mogło dalej spokojnie się rozwijać. Krótki przegląd przekonał mnie, że i tu pielęgnuje się tradycje przodków. Z radością również gratuluję Wam budowy tego Ratusza, w którym teraz wychylę ten puchar za pomyślność, za przyszłość i dalszy rozwój miasta.
Jego Wysokość był w wyśmienitym nastroju; wypiwszy zawartość pucharu - raczył nawet zauważyć:
To wino nie jest stąd. Musiał je wyszukać prawdziwy znawca!
Trunek dostarczył Adolf Bernhardt, Gospodarz u Franciszkanów oraz Szef winiarni Rady. Był to “Rauhentaler Pfaffenberg”, rocznik 1893.
Następnie Cesarz wraz z Małżonką jako pierwsi wpisali się do Złotej Księgi Słupska, dopiero co przekazanej miastu przez Regiment Kawalerii jako prezent na Jubileusz 600-lecia.
Gdy Cesarzowa odwiedzała Kościoły i uczestniczyła w uroczystym wmurowaniu kamienia węgielnego i poświęceniu Szpitala Przeciwgruźliczego w Deutschkarstnitz - Cesarz o godzinie 3.00 po południu odjechał samochodem do majątku w Schmolsin, gdzie miał obejrzeć uprawy bagienne pana leśniczego Krahmera oraz wielkie gospodarstwo rolne wokół Wilhelmshofu.
O godzinie 7.30 wieczorem Cesarz powrócił ze Schmolsin do rzęsiście oświetlonego Słupska. Stąd specjalnym pociągiem odjechał do Pröckelwitz w Prusach Wschodnich, z wizytą i na polowanie do Księcia Dohna, oraz na rozpoczynające się manewry wokół Preussisch-Holland.
Cesarzowa odjechała o 4.30 do Potsdamu.
Podczas bankietu, jaki odbył się w Domu Strzelców wieczorem 5. września, Pan Prezydent prowincji Pommern, Baron von Maltzahn-Gueltz, wygłosił przemówienie, które narobiło sporego zamieszania w światku prasy. Zajmując stanowisko względem wyrażanych przez znane królewieckie gazety krytycznych opinii na temat wystąpienia Cesarza, pan Prezydent między innymi powiedział:
Spoglądając dwa tygodnie w przeszłość, znajdziemy wiele rzeczy, które mogły się nam nie podobać. Jeśli jednak gros naszej prasy, redagowanej przez młodych i niezbyt jeszcze dojrzałych ludzi (brawa!), pozwala sobie odmawiać prawa głosu naszemu Najwyższemu Władcy, to mam nadzieję, że tu coś takiego nie przejdzie. Ucieszy nas bowiem, gdy nasz Władca nie będzie li tylko figurą, sztywno trzymającą się reguł, lecz po męsku przedstawiał będzie swoje własne poglądy.
Darujmy sobie przytaczanie echa, jakie wywołało to właśnie stwierdzenie. Zacytujmy jedynie umiarkowaną reakcję pisma “Tägliche Rundschau”:
Pan Prezydent dostarczył nam oto nowego dowodu na poparcie tezy, iż wyżsi urzędnicy po prostu nie wiedzą nic o znaczeniu prasy, ani o jej odpowiedzialnej pracy. Nie jest to tylko jeden z wielu faktów, lecz objaw wyobcowania naszej biurokracji.
Tymczasem mieszkańcy Słupska nie przejmowali się zbytnio dziennikarskimi sporami. I bynajmniej nie zaprzątało ich bardziej jedynie uruchomienie w mieście trakcji tramwajowej. Po prostu - jako wierni poddani z Pomorza - cieszyli się wciąż z wizyty, złożonej im przez Cesarza, Króla i Księcia. Przy tej okazji wielu ludzi nieźle też zarobiło. Na miasto spadł istny deszcz awansów i wysokich odznaczeń. Między innymi Pierwszy Burmistrz, pan Zielke, został Nadburmistrzem, a obywatel Ali Kohls, kupiec - radcą komisyjnym.
wmw 15.01.2003
Kalendarium ważniejszych wydarzeń z dziejów słupskiego Ratusza
09.09.1310
Słupsk otrzymuje niemieckie prawa miejskie od margrabiów brandenburskich: Waldemara II i Johanna IV z dynastii askańskiej.
1341
miasto wykupuje się od zastawu krzyżackiego.
1784
w dziele “Wyczerpujący opis stanu obecnego Królewsko-Pruskich Księstw Pomorza” jego autor (nazwiskiem Bruggeman) przedstawia najstarszy z Ratuszów Słupska, jako stojący w Rynku i pochodzący ze Średniowiecza budynek o schodkowym szczycie i z wieżyczką na dachu.
11.06.1797
w związku z planami budowy nowego Ratusza w Słupsku zostaje wydany dokument ministerialny, skierowany do władz wojskowych i administracyjnych w Stettinie, w którym posądza się mieszczan Słupska o przesadne dążenie do przepychu.
1798
po rozebraniu starego ratusza, na jego miejscu w środku Rynku powstaje nowy, zaprojektowany z dużym, jak na tamte czasy, rozmachem.
16.07.1847
na posiedzeniu Rady Miejskiej, burmistrz Ottomar Runge zarządza osuszenie tzw. “Quebbe przed Nową Bramą” w celu budowy nowego placu do handlu wełną.
06.1855
piekarz nazwiskiem Wienandt melduje o osuszeniu Quebbe.
1893
33-letni obywatel Hans Matthes zostaje Burmistrzem Słupska.
14.02.1894
Rada Miasta odrzuca na posiedzeniu dwa projekty załatwienia sprawy nowego Ratusza.
31.03.1897
Zarząd Miasta postanawia zakupić posesję po Szpitalu Św. Ducha przy Hospitalstrasse za sumę 100 tysięcy marek.
1897
rozpisany zostaje konkurs na projekt nowego Ratusza. Prace konkursowe w liczbie 87 wystawiane są w gmachu Szkoły Gminnej przy Wollmarktstrasse.
05.1898
obraduje jury Konkursu. Pierwszą nagrodę otrzymuje projekt oznaczony godłem “Altbacksteinformat” panów K Zaara i R Vahla z Berlina.
17.06.1898
podpisanie umowy z panami Zaarem i Vahlem o objęciu przez nich kierownictwa robót przy budowie Ratusza.
04.1899
rozpoczęcie prac budowlanych przy Ratuszu.
1899
pani Grete Waldau, artystka-malarka z Breslau występuje do Magistratu Słupska z propozycją, aby wielkie powierzchnie ścienne przyozdobić scenami z historii miasta i zgłasza swoją kandydaturę do ewentualnego wykonania tej pracy.
01.1900
Pierwszy Burmistrz Matthes stawia Miejskiej Komisji Budownictwa pytanie o sposób wykorzystania starego Ratusza w Rynku.
30.06.1900
Minister Wyznań Religijnych Rzeszy na wniosek władz Słupska przyznaje dotację na pokrycie kosztów obrazów, przeznaczonych dla sali posiedzeń Rady Miejskiej w nowo budowanym Ratuszu.
22.09.1900
“Wiecha” na gmachu nowego Ratusza.
04.07.1901
oddanie do użytku nowego Ratusza przy Placu Stephana.
1905
Obywatel Werner Zielke zastępuje Hansa Matthesa na stanowisku Pierwszego Burmistrza Słupska.
1906
artysta malarz F Klein-Chevalier z Berlina kończy ostatecznie pracę nad dwoma obrazami, zdobiącymi hol wejściowy do nowego Ratusza.
1908
mistrz Spinnrath z Düsseldorfu i jego dwaj pomocnicy umieszczają w sali posiedzeń Rady Miejskiej dwa obrazy, namalowane przez Profesora J Scheurenberga.
25.09.1908
Profesor Johannes Boese, rzeźbiarz z Berlina, otrzymuje zlecenie wykonania za sumę 56,000 marek pomnika Cesarza Wilhelma I o wys. ca 10 m, z prawdziwego brązu (stopu 93% miedzi i 7% cyny).
05.09.1910
wizyta Cesarza Wilhelma II i Jego Małżonki w Słupsku i jego okolicach, złożona z okazji Jubileuszu 600-Lecia istnienia miasta.
Odsłonięcie pomnika Cesarza Wilhelma I przed Ratuszem na Placu Stephana Pierwszy Burmistrz Werner Zielke zostaje Nadburmistrzem Słupska.
[ii][4] Dziś już nie istniejącej.
[iii][5] Dzisiejsza SP nr 3 przy ul. Deotymy.
[iv][6] Dziś rondo i park przy ul. 9. Marca.
[v][7] Jego imieniem nazwano później jedną z ulic Słupska - Fabrikstrasse, dziś B Głowackiego.
[vi][8] Karl Zaar i Rudolf Vahl współpracowali ze sobą od 1887 roku. Profesor Zaar (ur. 1849), obok uznawanego za czołowe osiągnięcie ratusza w Słupsku - zaprojektował m. in. gimnazja w Berlinie i Grünewaldzie, oraz kościół w Heilbronn.
[vii][9] Kubatura całego budynku przekracza trzydzieści tysięcy metrów sześciennych!
[viii][10] Jest to odległość 372 km.
[ix][11] Hotel Kleina, położony przy dawnej Bahntor, istnieje do dziś i nadal funkcjonuje, jako hotel. Swego czasu znajdowało się tu Kino “Polonia”, a w latach ostatnich – m. in. restauracja “Staromiejska” dyskoteka “Miami Nice” i centrum handlowe.
[x][12] Budynek przy ul. Jaracza nr 5; istnieje do dziś.
[xi][13] Im. H von Stephana przy Wasserstrasse.
[xii][14] Tj. duchownego, nadzorującego duchowieństwo i zbory ewangelickie danej diecezji.
[xiii][15] Dziś Brama Młyńska.
[xiv][16] Dzisiejszej śluzy na Słupi?
[xv][17] Malarz ten, urodzony w 1862 roku - wykonywał m. in. obrazy ścienne dla ratuszów w rodzinnym Düsseldorfie, Essen, Hamburgu-Altonie i Kassel, dla Urzędu Górniczego w Halle oraz szeregu instytucji w Berlinie.
[xvi][18] Patrona stacjonującej w latach trzydziestych w tymże porcie łodzi ratowniczej DGzRS.
[xvii][19] Przy Hindenburgstrasse.
[xix][21] Dziś oba laski noszą miano Północnego i Południowego.
[xx][22] Odsłoniętego w grudniu 1907 roku na dzsiejszym Starym Rynku.
[xxi][23] In figura (łac.) - w całej postaci.
[xxii][24] Wspaniałej Organizacji, założonej ledwie 45 lat wcześniej (29. maja 1865 roku w Kilonii) na wzór brytyjski przez panów Bermpohla, Breusinga i Emminghausa.
[i][1] Taki napis nad głównym wejściem do Ratusza witał wchodzących tam każdego dnia urzędników i interesantów. Uwaga: wszystkie przypisy – wmw s-k.
[i][2] Uszkodzony poważnie przez pożar w roku 1665.
[ii][3] Dokładnie w latach 1794-98.